| Krytyka dla samej krytyki rzeczywiście mija się z celem. Tym bardziej krytykowanie kogoś tylko dlatego, iż jest powszechnie uważany za artystę o bogatym doświadczeniu.
"A pokrytykuje sobie gościa, a co artycha będzie sobie myślał, że taki super jest. Nie ważne czy zasadnie czy nie, ale przeczytałem jego profil i widzę, że za artystę się ma, a skoro artysta, to pewnie zarozumiały. A co, rzeczywiście, tu kogoś pouczył, a tam zwrócił uwagę, już nosa zadziera, trzeba mu dowalić" - takie myślenie to oczywiście popadanie w skrajność i nie ma, moim zdaniem, większego sensu.
Można jednak popaść jeszcze w drugą skrajność: "Ach, przeczytałem jego profil, to przecież artysta ! To zdjęcie jest jakieś dziwne, ale dam mu dychę i się nim pozachwycam, bo wyjdę na ciemniaka, który się nie zna na sztuce ! Ach panie artysto, jakie pan super zdjęcia robi :)))"
Nie twierdzę, że wszyscy popadamy w jedną lub drugą skrajność. Niemniej jednak wydaje mi się, iż często lawirujemy gdzieś blisko jednej lub drugiej opcji.
Ani krytyka, dla samej krytyki, ani cielęcy zachwyt, ani traktowanie kogokolwiek z góry nie przyniesie nikomu korzyści. 2005-09-22 22:27:51 |